Życie często stawia nas wobec niełatwych decyzji. Wymaga nieraz od nas bardzo trudnych wyborów. Są czasem takie sytuacje, że wydaje się jakby na skrzyżowaniu naszych życiowych dróg zapalały się równocześnie dwa światła: czerwone i zielone. Nie wiemy wówczas, w jakim kierunku iść i co wybrać.
Ile razy słyszeliśmy zachętę: wybierz tę firmę ubezpieczeniową, bo z nią najbezpieczniej. Pieniądze ulokuj najlepiej w tym banku, bo to przyniesie ci największą korzyść. Wybierz ten komputer, oglądaj programy z tej stacji telewizyjnej, bo są najciekawsze.
W ten smutny świat, w te ludzkie nieraz bardzo pogmatwane ludzkie sytuacje przychodzi Chrystus i mówi do człowieka: Nie jesteś sam ze swymi problemami. Ja jestem bramą. Jeśli ktoś wejdzie przeze Mnie będzie zbawiony. Czy to nie jest naprawdę Dobra nowina? Chrystus prowadzi nas pewną ręką do tego, co może dać człowiekowi prawdziwą radość i daje nam za darmo prawdziwe szczęście, bo On jest dobrym pasterzem. Słyszysz? Nie czuj się samotny. Chrystus zna każdego człowieka po imieniu – jak pasterz swoje owce. Po imieniu wezwał Cię w dniu chrztu świętego i odtąd jesteś już tylko Jego, jesteś dzieckiem prawdziwie kochanym.
Chrystusowe światło prawdy, ciepło Jego miłości, moc Jego łaski nieustannie spływa na nas przez tych, których Jezus dziś posyła na świat w swoim imieniu i każe im być pasterzami ludzkich serc i dusz.
Chcemy dziś w przede dniu naszego odpustu parafialnego przypomnieć postać ks. Bronisława Markiewicza jednego z wielu niezwykłych i wiernych Chrystusowi pasterzy Kościoła.
Kiedy w roku 1842 przychodził na świat w niedalekim Pruchniku, Polska była dotknięta tragedią rozbiorów. Wszędzie widoczna była nędza materialna, a po miasteczkach i wsiach błąkało się tysiące dzieci pozbawionych wychowania i wykształcenia. Dorośli przepijali nieraz całe majątki w żydowskich karczmach, a ciemnota religijna była zastraszająca. Posłuszny woli Bożej poszedł za głosem powołania kapłańskiego i 15 września 1897 roku przyjął święcenia kapłańskie. Dwa tygodnie później był już wikariuszem na parafii.
Od początku swego życia kapłańskiego patrzył na świat oczyma wiary, dlatego procesy społeczne widział nie tylko w kategoriach socjologicznych, ale u podłoża konfliktów społecznych dostrzegał odwieczne zmagania dobra ze złem. Podkreślał, że ta walka toczy się przede wszystkim w duszach dzieci i młodzieży.
W odpowiedzialnej trosce o wychowanie młodych widział rozwiązanie wielu nabrzmiałych problemów społecznych. Niezmiernie aktualne są dziś jego słowa: Przez religijne wychowanie dzieci i młodzieży należy opróżnić więzienia i domy poprawcze, oczyścić ulice miast z kryminalistów i włóczęgów. Uważał, że najlepszym lekarstwem na ówczesne schorzenia społeczne jest wychowanie zaniedbanej moralnie, często osieroconej i ubogiej materialnie młodzieży na zasadach Ewangelii w duchu powściągliwości i pracy.
Teorię szybko zamieniał na konkretne decyzje. W działalności wychowawczej odniósł wiele sukcesów. W Harcie zapisał się jako gorliwy katecheta, docierający z prawdami wiary do najbardziej oddalonych od kościoła parafialnego miejscowości. Później zasłynął jako proboszcz w Błażowej czy też profesor Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Ukoronowaniem jego marzeń było ostatnie 20 lat życia. Kiedy w 1892 roku przyjechał z Włoch po 7 latach, które spędził u boku św. Jana Bosco i objął parafię w Miejscu Piastowym, zaczął gromadzić wokół siebie pierwszych wychowanków. Już kilka lat później istniał tam zakład wychowawczy dla 200 chłopców. Utworzono szkołę i warsztaty rzemieślnicze.
Zasady wychowawcze zamknął w dwóch hasłach Któż jak Bóg oraz powściągliwość i praca. Markiewicz uważał, że te zasady są niezbędne nie tylko we właściwym wychowaniu, a ich zastosowanie przyniesie rozwój społeczny i gospodarczy Polski. Hasło Któż jak Bóg przypomina, że Bóg jest wartością, bez której człowiek nie potrafi sensownie żyć. Tylko wychowanie oparte zupełnie na religii prawdziwej – pisał – zdolne jest wyrobić dzielne i wielkie charakter, to jest ludzi trzymających się ściśle stałych zasad i dokonujących rzeczy wielkich.
Mimo upływu czasu, oceny problemów społecznych dokonane przez ks. Markiewicza jak również propozycje ich rozwiązania pozostają nadal aktualne.
Trudności, które dotykają współczesny świat, a także naszą Ojczyznę – wynikają z faktu, że ludzie coraz bardziej wierzą, iż bez Boga też można konstruować życie. Jednak w takim świecie człowiek nie czuje się dobrze, bo nie zaspokaja on najgłębszych aspiracji człowieka.
Z drugiej strony rozwijający się konsumpcjonizm, czyli brak powściągliwości już doprowadził do wielu głębokich wynaturzeń jednostkowych i społecznych. Obecnie jeszcze lepiej rozumiemy, że styl życia opisany słowem powściągliwość nie jest modelem negatywnym, jakąś naiwną rezygnacją, pustym umartwieniem. Podobnie rzecz ma się z pracą, w której i przez którą człowiek wyraża siebie.
Przychodzimy dziś w dniu liturgicznego wspomnienia patrona naszej parafii prosić Boga o dar jego kanonizacji, aby wszyscy wierzący mieli w nim wzór do naśladowania. Nie jest ona potrzebna Ks. Markiewiczowi, ale jest potrzebna nam.
Gdy brakuje świętych w narodzie
robi się ciemno w głowach ludzkich
i ludzie nie widzą dróg,
którymi im należy postępować…
(ks. B. Markiewicz, Listy)
Obyśmy Bracia i siostry wpatrując się w postać naszego patrona ks. Bronisława nie błądzili na ludzkich ścieżkach – lecz zawsze podążali drogą wskazaną przez Niego a tym zasłużyli sobie na życie wieczne.