Minął już jeden pełny tydzień Wielkiego Postu. Ten okres liturgiczny przez modlitwę dnia Środy Popielcowej nazwany został czasem czterdziestodniowej pokuty i podejmowanych wyrzeczeń do walki ze złym duchem. Realne istnienie ducha zła zostało przypomniane przez Słowo Boże ubiegłej niedzieli. Kuszenie Jezusa na pustyni przez szatana jest wyraźnym przypomnieniem tego niebezpieczeństwa, które odwodzi nas od Boga, Najwyższego Dobra, a które kieruje nas do dóbr niższych, często nas poniżających.
Wielki Post ma być mocnym przypomnieniem, że stworzeni dla Boga nie powinniśmy dać się poniżać przez nasze słabości, braki i wady, że wszystko to powinniśmy usuwać z naszego życia. Wielki Post to wezwanie, aby uważnie przypatrzeć się sobie. To okazja do zadania sobie ważnych, istotnych pytań: po co żyję, jaki jest sens codziennego zabiegania, jaki cel całego życia?
Moi Drodzy! Taki ma być Wielki Post, czas inny, bo przeżyty bardziej świadomie, bardziej na serio, także bardziej dla siebie. A jak było w tych pierwszych dniach Wielkiego Postu? Jak wygląda ten okres od Środy Popielcowej, ten pierwszy tydzień od ubiegłej niedzieli? Może trzeba dokładniej zapytać się: Czy znalazł się czas dla Boga, czas na modlitwę? Czy było lepiej w domu, z bliskimi, z sąsiadami? Czy w końcu było lepiej z nami samymi, mniej tych samych braków, tych już prawie codziennych słabości, grzechów?
Po prostu pytajmy się: czy pomykamy naprzód w naszym życiu duchowym, czy też zatrzymaliśmy się, stoimy w miejscu nawet w okresie Wielkiego Postu?
Wraz z odpowiedziami na te pytania uświadamiamy sobie skąpy, mizerny efekt zmagań z własnymi słabościami, wielokrotne postanawianie zmiany i niespełnianie tego, co postanawiane. Jeśli patrzymy szczerze na samych siebie, każdy z nas dostrzega, że mało mamy powodów do samozadowolenia. Źle jednak by się stało, gdyby to niezadowolenie stało się przyczyną zniechęcenia, prowadziło do duchowej rezygnacji, do biernego pogodzenia się z tym, jacy jesteśmy.
Psalm śpiewany między czytaniami w ubiegłą niedzielę mówił o tych, którzy widzą siebie we właściwym świetle, bez zbędnego upiększania, bez fałszywego usprawiedliwiania: „Dobry jest Pan i prawy, dlatego wskazuje drogę grzesznikom. Pomaga pokornym czynić dobrze, uczy pokornych dróg swoich” (Ps 25,8-9).
„Nie dam rady, to nie dla mnie, to ponad moje siły”. W odpowiedzi na te zwątpienia, rozczarowania, zniechęcenia w duchowych przeciwnościach, w trudnościach, w zmaganiach się z samym sobą, św. Paweł zachęca, podnosi na duchu pierwszych chrześcijan przeżywających podobne trudności, niepowodzenia: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby nam wraz z Nim i wszystkiego nie darować?” (Rz 8,31b-32).
Jednak taka droga wyrzeczeń byłaby za trudna, to prowadzenie do Boga zbyt uciążliwe dla idących nią, na pewno pobłądzilibyśmy, gdybyśmy zapomnieli o celu tej drogi, o sensie naszych zmagań, codziennej troski, aby nie być gorszymi, lecz stawać się coraz lepszymi.
Siostry i Bracia! Szukając sensu Wielkiego Postu, duchowego wysiłku w jego czasie, zwróćmy uwagę na to, że jego krańcami są Środa Popielcowa i Niedziela Wielkanocna. Popielec symbolizuje naszą nędzę w chwilach oddalenia się od Boga, przemijalność tej ziemskiej egzystencji, kruchość jej osiągnięć. Wielkanoc zaś wskazuje na cel ziemskiej wędrówki.
Tekst ewangelii z ubiegłej niedzieli o pobycie Jezusa na pustyni i kuszeniu Go przez diabła nie był tylko przedstawieniem czy teatralną fikcją. Tekst dzisiejszy mówiący o Przemienieniu Pańskim też nie jest jakimś zapisem efektów specjalnych.
Przemienienie Pańskie, jego treść, znaczenie są dla nas ważne z powodu naszej słabości, skłonności do zniechęcania się, zawracania z drogi trudnej, podążania za tym, co łatwe.
„Konieczne było Przemienienie – czytamy u Ojców Kościoła – dzieło czułej troski i przewidywania, żeby zanurzając na moment w radości wiecznej, uodpornić Apostołów na znoszenie trudów”.
Powiemy może, że tam, na Górze Przemienienia, nie było nas. Nie szkodzi. Na tamtej górze z Jezusem było tylko trzech, nie było tam wszystkich Apostołów, a jednak ci, którzy nie widzieli oczyma ciała, jednak uwierzyli, zobaczyli oczyma duszy cel ziemskiej wędrówki Jezusa, Jego Przemienienie w chwale.
Wielki Post to czas zbawiennego oczyszczenia. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,3). Nie musimy wychodzić na wysoką górę, by zobaczyć Boga, bo Jego Syn składa nam swą obietnicę: „Ja i Ojciec przyjdziemy do ciebie i mieszkanie u ciebie uczynimy” (por. J 14,23).
Św. Augustyn tak komentuje te słowa, zachęcając wszystkich do przyjęcia tych Gości: „Oto Boża obietnica. Gdybym ja obiecał ci przyjść do twojego domu, zabrałbyś się do sprzątania. Oto sam Bóg chce przyjść do twojego, a tobie się nie chce oczyścić dla Niego mieszkania”.
Taki właśnie jest sens naszych wielkopostnych wysiłków: nie każde sprzątanie domu jest radosne, ale porządkowanie naszych spraw dla Boga samego, na Jego przyjście jest źródłem radości. Wielki Post nie jest smutnym okresem. Bo czy to smutne przyjmować Boga samego, uczestniczyć w Przemienieniu i móc powiedzieć: „Dobrze, że tu jesteśmy„? (Mk 9,5)