Jesteśmy po uroczystościach odpustowych ku czci drugiego patrona naszej świątyni- bł. Bronisława Markiewicza. Warto przypomnieć, że w procesie o beatyfikację ks. Markiewicza jest wyraźny znak toruński. Przypominamy cud uzdrowienia ks. Romana. W niedzielę 31 lipca 1994 r. michalita ks. Roman Włodarczyk odprawiał Mszę Św. w toruńskim kościele pw. św. Michała Archanioła. W pewnym momencie bardzo źle się poczuł. – Od ołtarza dotarłem do domu i poprosiłem przełożonego – ks. Kustrę – o wodę. Poszedłem do swojego pokoju, jednak nie zamykałem drzwi, żeby ktoś zajrzał wieczorem i sprawdził, co się ze mną dzieje. Czułem, że coś jest nie tak. Straciłem świadomość – opowiada ks. Włodarczyk.
Po odwiezieniu kapłana do Szpitala Wojewódzkiego w Toruniu stwierdzono, że przyczyną zaburzeń był udar – silne niedokrwienie mózgu, które spowodowało porażenie połowiczne prawej strony ciała z utratą mowy – afazją. Przez sześć tygodni ksiądz pozostawał nieprzytomny, a jego stan z godziny na godzinę zmieniał się na gorsze. Doszło obustronne zapalenie płuc. Zakazano odwiedzania chorego. Zdrowie ks. Włodarczyka pogorszyło się do tego stopnia, że lekarze mówili, że jest w stanie agonii. ,,Tylko Bóg może przywrócić temu księdzu zdrowie” – usłyszała od lekarzy opiekująca się księdzem michalitka – S. Noemi Łaszczewska.
Ruszyła modlitewna krucjata. Od samego początku pobytu ks. Włodarczyka w szpitalu zanoszona była nieustanna modlitwa do Boga przez wstawiennictwo Czcigodnego Sługi Bożego ks. Bronisława bMarkiewicza we wszystkich placówkach obydwu zgromadzeń michalickich, a szczególnie w toruńskiej parafii, gdzie pełnił on posługę kapłańską. Ks. Czesław Kustra CSMA, bezpośredni przełożony ks. Romana, wraz z innymi kapłanami 8 września 1994 roku odprawił Mszę św. przy grobie Sługi Bożego w Miejscu Piastowym, prosząc Boga o łaskę uzdrowienia chorego.
Modły zostały wysłuchane. Wbrew przewidywaniom, chory nie umarł. Po pewnym czasie z oddziału neurologii przewieziono go na rehabilitację. – Nie chcieli mnie jednak trzymać w szpitalu, bo skoro choroba była nie do wyleczenia, to po co – wspomina ks. Włodarczyk. – Nawet już w późniejszej fazie choroby, kiedy księża pytali się, czy będę chodzić, to lekarze mówili, że dobrze będzie jeśli będę jeździł na wózku. Na rehabilitacji byłem zupełnie sztywny, bezwolny, jak mnie : siostra posadziła i podtrzymywała, tak siedziałem, ale jak mnie puściła, to leciałem. Mówiłem: ,,Nie ratujcie mnie, bo mnie jest tu dobrze, nie chcę drugi raz umierać”.
Ale taki stan nie trwał wcale długo. Chory kapłan – ku ogromnemu zaskoczeniu lekarzy – nagle i niezrozumiale zaczął zdrowieć w bardzo szybkim tempie. Wróciła mowa, umiejętność czytania, władza w kończynach. Stwierdzono „zupełne wycofanie się objawów neurologicznych”.
Ks. Włodarczyk opuścił szpital kuśtykając o kuli. Po przyjeździe do domu zastał w swoim pokoju duże zmiany. Pomieszczenie przystosowano dla osoby obłożnie chorej. Usunięto jego osobiste rzeczy. Nikt nie przypuszczał, że ks. Włodarczyk powróci w tak dobrym stanie. Co więcej – uważano, że będzie cudem, jeśli w ogóle powróci. – Na cmentarzu w Górsku pod Toruniem, gdzie też jest parafia michalitów, miałem już przygotowane miejsce. Następnego dnia po powrocie ze szpitala poszedłem do kaplicy samodzielnie odprawić Mszę Św. A po trzech dniach, w niedzielę, dołączyłem się w kościele do koncelebry. Podziękowałem wtedy za modlitwy, które wierni zanosili za mnie w czasie choroby. Od tego czasu zacząłem znowu normalną pracę duszpasterską – dodaje uzdrowiony michalita.
Według biegłych lekarzy, odzyskanie przez ks. Włodarczyka prawidłowego stanu neurologicznego było niewytłumaczalne z punktu widzenia aktualnej wiedzy medycznej. Oto, co napisali: ,,Stwierdzone u księdza Romana Włodarczyka porażenie połowiczne z afazją świadczy o wystąpieniu dużego obszaru niedokrwienia lewej półkuli mózgu.
Ogólny stan zdrowia księdza nie był dobry. Stwierdzono nadciśnienie tętnicze, zmiany miażdżycowe tętnic, nadwagę. Czas utrzymywania się porażenia trwał około 6 tygodni. Wszystkie te czynniki wskazywały, że w chwili przekazania pacjenta do Oddziału Rehabilitacyjnego można się było spodziewać, że z zejściem tego udaru mózgowego nastąpi znaczne inwalidztwo. Stwierdzony 23.10.1996 r. prawidłowy stan neurologiczny jest dla nas zupełnym zaskoczeniem. Doświadczenia nasze własne i dane z literatury wskazują, że zupełne wycofanie się objawów neurologicznych jest zdarzeniem wyjątkowym.
Wyjątkowość zdarzenia, które przejawiło się w odzyskaniu przez ks. Romana Włodarczyka prawidłowego stanu neurologicznego,
– sprowadza się miedzy innymi do tego, że:
1) w naszej praktyce lekarskiej : (…) nie pojawiło sie analogiczne lub przynajmniej podobne wycofanie się objawów neurologicznych u pacjenta dotkniętego tą samą jednostką chorobową, co u ks. Romana Włodarczyka, a in specie w takim samym stopniu rozległości;
2) w literaturze fachowej oraz dokumentacji medycznej nie spotkaliśmy doniesień o podobnym lub analogicznym, jak u ks. Romana Włodarczyka, wycofaniu się objawów neurologicznych;
3) nie zachodzi korelacja pomiędzy zastosowanym u ks. Romana Włodarczyka procesem leczenia i rehabilitacji a zaistniałym faktycznie w dniu badania kontrolnego (…) jego stanem zdrowia, objawiającym się prawidłowym stanem neurologicznym;
4) ani literatura fachowa, ani nasza wiedza i praktyka medyczna nie pozwalają nam na stwierdzenie analogicznego lub chociaż zbliżonego przypadku wycofania się objawów neurologicznych w jednostce chorobowej, jaką był dotknięty ks. Roman Włodarczyk (Copia Publica, p. 171).
Orzeczenie polskich lekarzy potwierdzili 22 kwietnia 2004 r. lekarze z watykańskiej konsulty medycznej. Jednoznacznie uznali oni uzdrowienie ks. Włodarczyka za ,,szybkie, całkowite i stałe oraz nie wytłumaczalne z punktu widzenia 6 aktualnej wiedzy medycznej”. Opinia medyczna była niezbędna do uznania autentyczności cudu za wstawiennictwem kandydata na ołtarze Sługi Bożego ks. Bronisława Markiewicza. Cud uzdrowienia z udaru, jakiego wcześniej doznał, przyczynił się do beatyfikacji ks. Bronisława Markiewicza. Ks. Włodarczyk zmarł 23 marca 2013 r. Do końca czuł się dobrze i spełniał regularnie i z zaangażowaniem wszystkie posługi kapłańskie i zakonne.