Zdecydowałem się na napisanie tego świadectwa po dłuższym namyśle. Wpierw chciałem, co oczywiste, pomóc Księdzu Krzysztofowi Winiarskiemu Proboszczowi Parafii p.w. Świętego Michała Archanioła i Bł. Ks. Bronisława Markiewicza w Toruniu (dalej „Parafia”), w zgromadzeniu materiałów pomocnych przy wydaniu pamiątkowego albumu z okazji 70-lecia Parafii, poprzez przekazanie skanów fotografii przypominających jej początki. Jednak poszukiwania w zbiorach Mamy nie przyniosły oczekiwanych efektów.
Początki Parafii, kaplicy, kościoła parafialnego (gdzie byłem blisko kogoś, zamieszkiwałem chwilowo w tym życiu – to podpowiedzi za „Katolicyzm A-Z” pod red. Ks. Zbigniewa Pawlaka, wyd. Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 1982) przypominam sobie jako miejsce, do którego jako 5-letni chłopiec (czyli prawie 60 lat temu) często zmierzałem z moją Mamą, Babcią (zm. w 1974 r., ale jako kilkuletniego chłopaka zdążyła nauczyć nieopuszczania codziennej modlitwy Pod Twoją obronę…) i młodszą Siostrą m.in. na nabożeństwa różańcowe i nabożeństwa majowe. Uczestniczenie w tych nabożeństwach bardzo polubiłem, i później, gdy kontynuowałem i kontynuuję praktyki nabożeństwa do Matki Bożej, przypominałem sobie, że wszystko zaczęło się właśnie w Toruniu u Księży Michalitów. Nabożeństwa majowe były tak ważne dla mnie, dorastającego chłopaka, że na głos kościelnego dzwonu wzywającego na majowe, pozostawiałem kolegów, z którymi kopaliśmy piłkę na pobliskim placu na terenie parku przy ul. Bydgoskiej, biegłem do domu (wtedy przy ul. Klonowicza), przebierałem się, myłem i pędem do Kościoła. Czy jeszcze wtedy intonował i podtrzymywał pieśni Pan Organista, który jak pamiętam, stosunkowo młodo i niespodziewanie odszedł do Boga? Dzisiaj (11 lutego 2018 r.) już tego nie pamiętam. Pamiętam też Kapłanów: Księdza Bałę i Księdza Tomzę, których wspominam jako organizujących procesje na terenie Parafii wokół klombu z zielenią. W tych procesjach uczestniczyłem nosząc jako młody chłopak sztandar z emblematem Serca Pana Jezusa, a moja Siostra sypała kwiaty przed Jezusem Eucharystycznym. Szczególnie jednak zapamiętałem Kapłana, który w bocznej nawie kościoła (nawa Matki Boskiej Nieustającej Pomocy) zasiadał w konfesjonale, przy wejściu bocznym, od strony obecnego Kościoła. Do tego Kapłana uczęszczałem jako młodzieniec do sakramentu Spowiedzi Świętej. Ten starszy Ksiądz (nie pamiętam Jego imienia ani nazwiska, ale pamiętam, że posługiwał się tylko jedną dłonią, bo drugą miał sztuczną, osłoniętą czarną rękawiczką) ujął mnie niezwykle swoją dobrocią, cierpliwością i zwracaniem się do mnie: „mój sokole”… Były to Spowiedzi Święte z okazji pierwszych piątków miesiąca, ale też były to często cotygodniowe sakramenty pojednania… Zapewne tamto wspomnienie I-szych piątków miesiąca także dzisiaj inspiruje do uczestnictwa we Mszy Świętej wynagradzającej Boskiemu Sercu. Jako młody chłopak dobrze też pamiętam Msze Święte polowe, w których uczestniczyłem m.in. z moim Ukochanym Dziadkiem Janem (zm. w 1969 r.). Szczególnie zapamiętałem i przekazuję w tym przesłaniu śpiew całego zgromadzenia na zakończenie polowych Mszy Świętych. Tym śpiewem była pieśń „My chcemy Boga”! Pamiętam mojego Dziadka (Powstańca Wielkopolskiego, więźnia Kołymy, żołnierza Armii Gen. Wł. Andersa i żołnierza Dywizjonu Bombowego 300 w Anglii, a po powrocie do Torunia prześladowanego przez UB) jak głośno i żarliwie śpiewał tę pieśń, tak jakby chciał za pośrednictwem Matki Bożej u Pana Boga uprosić Łaskę nie tylko dla siebie, ale i dla kolejnych pokoleń… Podobnie przejmujący był śpiew tej pieśni w roku 1979, gdy Polacy wraz z Papieżem Janem Pawłem II, Księdzem Prymasem Stefanem Wyszyńskim i całym Episkopatem Polski w Warszawie błagali: My chcemy Boga …
Mariusz, lat 64, od 1977 r. mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego, żonaty, ojciec 5 dzieci, dziadek 7 wnuków.
Ps. zwracamy się z prośbą do parafian o udostępnienie fotografii z archiwów domowych oraz o spisanie relacji i świadectw związanych z powstaniem ośrodka duszpasterskiego, kapliczki a potem budowy kościoła. Warto zostawić taką pamiątkę przyszłym pokoleniom.