W pierwszym dniu nowenny przed uroczystością bł. ks. Bronisława Markiewicza
zechciejmy zastanowić się nad zagadnieniem, które jest fundamentalnym nie tylko dla nas chrześcijan, ale i dla każdego człowieka. Jest to problem wiary.
My, którzy otrzymaliśmy ten dar w sakramencie chrztu świętego, a potem przez dalszą formację katechetyczną systematycznie staraliśmy się go pogłębiać i pielęgnować. Nie doceniamy może w pełni jego wartości i znaczenia. Zadziwiają, nas pełne wnikliwości i żarliwej intuicji przemyślenia konwertytów, ludzi, którzy pewną część życia przeżyli nie posiadając łaski wiary, a którzy przeżyli trud poszukiwania czegoś stałego, czegoś, na czym mogliby z pewnością oprzeć swoje życie i którzy zostali olśnieni Bogiem. Jeden z takich współczesnych konwertytów napisał, że po wielu latach poszukiwania, podczas których życie układało się mu różnie /szukał czegoś stałego w pracy społecznej, pomocy innym ludziom, działalności politycznej/ zrozumiał, że człowiek bez sacrum, bez czegoś, co przerasta jego życie, nieuchronnie staje się zwierzęciem. I to sformułowanie wydaje się być zgodne z prawdą, gdyż niewiara nieuchronnie musi prowadzić do relatywizmu w postępowaniu, do godzenia się na grzeszne kompromisy.
Tym, który w pełni doceniał znaczenie wiary w życiu każdego człowieka i z niej ustawicznie czerpał siłę i energię był ks. Br. Markiewicz. Pamiętamy, że jako młodzieniec przeżył chwile załamania się w wierze, które dzięki łasce Bożej doprowadziły do głębszego jeszcze przylgnięcia do Boga. Pamięć o tym była u Niego ciągle żywa i zawsze starał się pielęgnować dar wiary i niczego nie czynić, co mogłoby spowodować jego utratę. W licznych swoich konferencjach, naukach duszpasterskich, a szczególnie w „Przewodniku dla wychowawców młodzieży opuszczonej” wykazywał, że tylko wiara jest tym, co zapewnić może najpełniejsze zrealizowanie własnej osobowości, gdyż człowiek może zrealizować się tylko wtedy, kiedy jego życie jest, zgodne z Bożymi zamiarami względem niego. Mając w pamięci własne zmagania o poznanie Prawdy Najwyższej chciał niebezpieczeństwo utraty wiary oddalić od innych osób. Chociaż sam wielokrotnie podkreślał, że wiara jest darem Bożym, który trzeba dobrowolnie przyjąć i zaakceptować, to jednak czynił wszystko, aby uświadomić potrzebę wychowania w duchu religijnym. Wielokrotnie podkreślał, że tylko wychowanie oparte o zasady wiary katolickiej zdoła prawidłowo uformować człowieka. W ostrych słowach pouczał, że nauczyciel propagujący ateizm jest o wiele bardziej szkodliwy, niż pospolity przestępca, gdyż zabija on nie ciało ale ducha w człowieku. W tym miejscu możemy zadać sobie pytanie: czy moja wiara jest widoczna w mojej postawie, czy żyjący obok mnie człowiek patrząc na moje postępowanie buduje się wewnętrznie? Czy moje rady kierowane do innych osób zawsze dyktowane są moją osobistą wiarą i czy zawsze płyną z mojej miłości do Boga.
Możemy pokusić się o twierdzenie, że Markiewicz do końca życia zachował w stosunku do wiary żarliwość konwertyty. Zwłaszcza jedna z jego wypowiedzi na temat wiary wydaje się szczególnie znacząca. W jednym z artykułów tak pisze:
„Dziękujcie Bogu zawsze za ten dar największy. Bóg powołując was do wiary katolickiej wyróżnił was spomiędzy milionów innych ludzi i dał rękojmię, że chce was uczynić świętymi, że chce was na zawsze mieć ze sobą. w niebie.” Ciągła pamięć na obecność Bożą i niezachwiana ufność w pomoc Bożej opatrzności sprawiły, że Ks. Markiewicz był prawdziwie mężem Bożym, a nie zwykłym tylko działaczem społecznym. To wiara była dla niego umocnieniem w życiu.
Napewno i na naszej życiowej drodze są takie sytuacje i problemy, które pokonać możemy tylko dzięki wierze i zaufaniu Bogu. Ciągle na nowo przeżywana i uświadamiana wiara w Boga winna stawać się podstawą naszego postępowania. Naszą wiarę musimy w każdej chwili życia na nowo odnawiać i postępowaniem zgodnym z wolą Bożą potwierdzać.
Wiarę Ks. Markiewicza potwierdzało codzienne życie. Trudne i odważne decyzje pomagała mu podejmować tylko głęboka wiara. Wiemy, że budowy zakładu wychowawczego podjął się nie mając żadnych środków finansowych. Założone przez niego dzieło, mogło się wydawać, nie ma ono żadnych realnych szans powodzenia. On jednak był przekonany, że skoro te poczynania zgodne są z wolą Bożą, to napewno zostaną u-wieńczone powodzeniem. Jego wiara promieniowała na ludzi, z którymi się stykał. Swoim wychowankom tłumaczył, że największym nieszczęściem dla człowieka jest utrata przyjaźni z Bogiem. Ludzi pozbawionych wiary nazywał najbiedniejszymi na świecie. Swoim wychowankom bardzo często powtarzał: „Jeżeli obraziłeś Boga, to skrzywdziłeś nie tylko siebie, ale i innych. Przez twój grzech nie otrzymamy tych darów, które Pan Bóg przygotował w dniu dzisiejszym dla naszego domu.”
Taka postawa może być pomocą również dla nas. Prawdziwa wiara domaga się odwagi i zaufania Bogu. Jakże często się zdarza, że rezygnujemy z pewnych szlachetnych zamiarów z góry skazując je na niepowodzenie, zapominając, o obecności Boga w naszym życiu i jego pragnieniu pomocy nam. Módlmy się więc, abyśmy byli ludźmi wiary i żeby wszystkie czyny z niej płynęły.