„Jezus wyszedł im naprzeciw i pozdrowił ich: ‘Witajcie!’ Rzekł do nich: ‘Nie bójcie się! Idźcie i powiedzcie moim braciom, aby poszli do Galilei; tam Mnie zobaczą” (Mt 28, 9.10)
Tegoroczne Triduum Paschalne i święta Wielkiej Nocy dla nas wszystkich będą doświadczeniem szczególnym. Za sprawą pandemii dotykamy prawdy o kruchości człowieka i widzimy, jakim lękiem napawa nas niewiadoma przyszłość i ryzyko zarażenia się nieznaną chorobą. Na spokojnym horyzoncie naszych małych i większych zabiegań i prac, poukładanych biznesplanów i wyjazdów, pojawił się stan kryzysu – kryzysu poczucia bezpieczeństwa, lęku, zatroskania o los najbliższych. Dla niektórych – także kryzysu wiary w dobroć i miłość Boga. Wielu z nas covid „położył na łopatki”.
Większość z nas zadaje sobie pytanie: Co Pan chce nam tym kryzysem powiedzieć? Być może to, co wiele razy mówił do narodu wybranego w jego dziejach wiary i niewiary w Jedynego Boga – że nie słuchaliśmy Jego głosu i w realiach społecznych, ale też wspólnot kościelnych zapominaliśmy o Bogu, który jest dawcą życia i jedynym, do którego należy wskazywanie kresu życia człowieka?
Ratujemy życie ludzkie, wspieramy lekarzy i personel medyczny – i dobrze, bo życie to dar od Boga, a oni pomagają w tych dniach ustrzec ten nienaruszalny dar. Czy jednak dar ten naprawdę szanowaliśmy, czy widzieliśmy w darze życia tajemnicę i „tchnienie” samego Boga?
Mocno w tych dniach przypominają się słowa z Nieszporów Ludźmierskich, słowa Psalmu 75:
Pyszni się, pyszni, świat ocenia,
A tylko Pan, tylko Pan jest od sądzenia.
Bo tylko Pański sąd sprawiedliwy.
Ludzki kaleki, ludzki kaleki albo krzywy.
Czy sytuacja epidemii – niechcianej, ale przez Opatrzność dopuszczonej – nie jest dramatycznym wołaniem Boga o naszą wrażliwość – na Jego Słowo, na Boże prawo, na wartość sakramentów i na znaczenie jedności wspólnoty Kościoła? Gubimy się w jałowych sporach, tych wewnątrz naszych rodzin, wspólnot. Gubimy się zawsze, kiedy przestajemy karmić się każdego dnia żywym Słowem Pana Boga. Wtedy nasza wiara umiera.
Jak może być wiarygodnym świadkiem Jezusa Zmartwychwstałego ktoś, kto zanurzył się w takiej czy innej konsumpcji i zatracił zmysł wieczności? A przecież my prorokujemy o życiu wiecznym, nie doczesnym.
Prorokujemy o Jezusie, który zwyciężył śmierć i jak słyszymy w przywołanych Nieszporach Ludźmierskich:
W huku żywiołów kiedyś przybędzie,
I sprawiedliwie, i sprawiedliwie sądzić nas będzie.
Wystąpi ziemia ze swoich brzegów,
Gdy przyjdzie Pan początku,
Przyjdzie Pan końca wieku.
Wiara w Jezusa Chrystusa sprawia, że wieczności nie oczekujemy z lękiem! Owszem, to, co cielesne w nas boi się choroby, cierpienia i śmierci. A równocześnie Duch Jezusa, który żyje w nas, przypomina nam, że Jezus nazwał uczniów swoimi przyjaciółmi. Kiedy wiedział o swojej bliskiej już śmierci, także przeżywał lęk.
Jak pisze papież emeryt Benedykt XVI w książce „Jezus z Nazaretu”, mając pełną świadomość czekającego Go cierpienia, „zaprosił swoich na Ostatnią Wieczerzę […] – na Wieczerzę, która nie należała do żadnego określonego obrzędu żydowskiego, lecz była jego pożegnaniem się, w którym dał coś nowego: dał siebie samego jako prawdziwego Baranka, ustanawiając w ten sposób swoją własną Paschę”.
Niech duchowa radość z wiary w Zmartwychwstałego Jezusa towarzyszy nam przez cały okres paschalny!
„Chrystus zmartwychwstał! – Prawdziwie zmartwychwstał”.