Rybaki – średniowieczna osada rybacka i flisacka, a obecnie dzielnica Torunia posiada kościół pod wezwaniem św. Michała Archanioła i bł. Bronisława Markiewicza. Poświęcenia nowo wybudowanej świątyni na Rybakach dokonał biskup Marian Przykucki 30 maja 1987 roku, natomiast biskup Andrzej Suski konsekrował ją 1 października 2000 roku.
Kościół jest okazały, wykonany z cegły i betonu o nowoczesnej konstrukcji, jednak wnętrze jest przytulne i przyjazne. Wokół kościoła znajdują się dodatkowe pomieszczenia służące parafii i duszpasterzom. Trudno wprost uwierzyć, że budowa trwała tak krótko, bowiem kamień węgielny pod nową świątynię wmurowano 29 czerwca 1983 roku, gdy proboszczem parafii był ks. Stanisław Klocek. Takie przedsięwzięcie było możliwe tylko przy pomocy parafian. Wprawdzie niewielu już wykonawców może bezpośrednio nam przekazać, te informacje, jednak są jeszcze świadkowie, którzy podzielili się z czytelnikami swoimi wspomnieniami. Brali oni czynny udział w tym przedsięwzięciu lub byli świadkami wysiłku swoich rodziców, sąsiadów czy znajomych. Każdy parafianin miał w tym swój udział.
Pani Teresa G. mieszka na Bydgoskim Przedmieściu wraz z rodziną od urodzenia. Uczęszczała do kościoła NMP, bo to był ich kościół parafialny. Potem rodzina chodziła do kapliczki na Rybakach. Wiernych przybywało, miasto rozrastało się i kapliczka, choć rozbudowywana, nie spełniała w pełni swego zadania, tym bardziej, że na Rybakach erygowano nową parafię. Pamięta starania ks. proboszcz Stanisława Klocka. On rozpoczął budowę nowego kościoła. Najpierw szukał pomocy wśród wiernych. Były liczne rozmowy podczas kolęd, potem w urzędach, gdzie wspierali go oddani parafianie. Wreszcie władze wydały pozwolenie na budowę kościoła i zatwierdziły projekt. Parafianie nie przestraszyli się ogromnego przedsięwzięcia i entuzjastycznie włączyli się w budowę świątyni. Każdy składał miesięczną dobrowolną ofiarę na „nasz kościół”. Ksiądz proboszcz w niedziele rzucał hasła, że potrzebne są ręce do konkretnej pracy i zadań. Kto tylko mógł, przychodził i pomagał. Chociaż budowa trwała, nie zaniedbywano obowiązków religijnych. Parafianie licznie uczestniczyli w Eucharystii, w nabożeństwach, Nieszporach, nowennach. Kapłani zawsze pamiętali o wiernych. Serdecznie traktowali wszystkich. Ksiądz Borkowski zwracał się słowami: „Witam kochanych Parafian”. To uskrzydlało i wierni tego kapłana uwielbiali. Córka p. Teresy brała ślub w nowym – „naszym kościele”, co poświadczają jej fotografie.
Pani Anna G. wraz z mężem – miejscy geodeci również aktywnie uczestniczyli w budowie kościoła. Pomagali między innymi w załatwianiu rozlicznych pozwoleń oraz robili pierwsze wytyczenia granic kościoła. Mąż wykonał także plan kotłowni. Potem obowiązki te przejął kolega, emerytowany geodeta p. Mieczysław Puchec, który pomagał w realizacji wszelkich czynności formalno – prawnych. Małżeństwo to, wraz z innymi osobami, przez wiele godzin uczestniczyło w sortowaniu cegieł na budowę, ponieważ trzeba było dopasowywać je kolorystycznie, by budowlańcy – górale – wznosili świątynię zgodnie z planem. Pani Ania wspomina, że każdy pomagał na miarę swoich możliwości. Pamięta 80-letnią babcię ks. Boguckiego, podającą cegły, a rodzice p. Ani przekazali zabytkowe, rodzinne meble, które zostały ustawione w zakrystii kościoła. Ona sama rozprowadzała „cegiełki” na wyposażenie kościoła. Postępująca budowa nie przeszkadzała w normalnym rozwoju życia parafialnego. Aktywnie działała OAZA, która spotykała się w dolnym kościele przy zasłoniętych dyktami otworach okiennych. Te niedogodności nie przeszkadzały w spotkaniach również innych grup parafialnych. Przy budowie kościoła bardzo pomocne były Siostry Michalitki. Opiekowały się one wiernymi, nauczały, dbały o wystrój i dekorowanie świątyni.
Pani Kazimiera D. zamieszkała na terenie parafii w latach 70-tych. Początkowo nie potrafiła uczestniczyć w Eucharystii w kaplicy czy „pod kasztanem”- nie pasowało jej to. Jej nastawienie jednak uległo zmianie, kiedy jej dzieci uczestniczyły w przygotowaniach do przyjęcia pierwszej Komunii Świętej. Nie brała czynnego udziału w budowie świątyni, bo pracowała zawodowo. Pracowała zawodowo i opiekowała się dziećmi. Jednak co miesiąc przekazywała środki finansowe i z radością obserwowała wznoszącą się świątynię. Pokochała ją i dzisiaj z dumą mówi, że to jest jej kościół i parafia.
Podobnie pani Janina K. wspomagała jedynie finansowo budowę kościoła, bowiem nie miała czasu na więcej – zajmowała się dziećmi. Uczestniczyła jednak w pracach porządkowych. Pamięta miejscową artystkę, która przynosiła budowlańcom jedzenie i częstowała słodyczami. Śmiano się wówczas, że cukierki murarze umieszczają w zaprawie na pamiątkę. Kto wie, czy kiedyś je ktoś odnajdzie?
Tak wspominali nieliczni już świadkowie powstawanie naszej wspaniałej świątyni. Dziękujemy tym wszystkim, którzy przyczynili się do stworzenia tego dzieła…
W roku jubileuszu 70–lecia posługi michalitów w Toruniu w dalszym ciągu zapraszamy parafian do dzielenia się swoimi przeżyciami i świadectwem od 1948 roku, od tworzenia michalickiego ośrodka duszpasterskiego do budowy nowej świątyni i dnia dzisiejszego /c.d.n./ zebrała p. Irena