Arcybiskup Jan Romeo Pawłowski – Delegat ds. Nuncjatur w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej.
Któż jak Bóg – to wymowne pytanie jest tłumaczeniem na język polski hebrajskiego imienia Archanioła Michała – Michael. Możemy potraktować je jako pytanie, ale może jeszcze bardziej jest to doniosłe stwierdzenie – któż jest tak wielki jak Bóg, kto mu potrafi dorównać?
W takim stwierdzeniu rozbrzmiewa wezwanie Mojżeszowe skierowane do narodu wybranego rozpoczynające przedstawianie praw i przykazań Bożych i wzywające do miłości Boga: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem, Panem jedynym. Będziesz miłował Pana Boga twojego z całego swego serca, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich”.
Można śmiało powiedzieć, że zawołanie „Któż jak Bóg” jest świadomym postawieniem Pana Boga w centrum, na pierwszym, na najważniejszym miejscu.
Dzisiejsza uroczystość św. Michała przeżywana w tej pięknej świątyni dedykowanej Panu Bogu pod wezwaniem tegoż św. Archanioła jest zatem dla nas okazją aby wspólnie nie tylko dziękować za wzór, posłannictwo i opiekę tego wielkiego Archanioła, ale też, aby się zapytać czy my z jego wzoru korzystamy. Czy w naszym życiu naprawdę Pan Bóg jest najważniejszy? Czy jest na pierwszym miejscu?
Odpust parafialny to imieniny parafii. A na imieniny idzie się nade wszystko po to, aby życzyć. Życzmy więc sobie, aby św. Michał był nam nie tyko opiekunem i orędownikiem, ale nade wszystko wzorem. Wzorem Bożego życia. Życia, w którym Bóg jest ważny, najważniejszy – bo „Któż jak Bóg!”.
Już w 1939 roku, jeśli się nie mylę, dotarli do Torunia Ojcowie Michalici, a duszpasterzują tutaj na Rybakach od ponad 70 lat i oni swoją duchowość budują
i kultywują właśnie na wzorze św. Michała, doskonale o tym wiemy.
Nie wiem dokładnie jak sie to stało, czy zostali tutaj posłani przez ówczesnego biskupa chełmińskiego, czy sami może szukali jakiegoś ciekawego miejsca nad Wisłą, ale pewien jestem, że było to opatrznościowe, że św. Michał zawitał tutaj ze swoimi sługami. Widocznie taka była potrzeba, aby w grodzie Kopernika przyzywano szczególnej mocy tego świętego Archanioła. I nie będę czynił tutaj rachunku sumienia naszego miasta i jego instytucji, jego mieszkańców. Nie jestem kompetentny, aby szukać tych przejawów zła, jakie ukazały się na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Zła, które w różny sposób atakuje człowieka. Myślę jednak, że wystarczy, co więcej, że trzeba wspomnieć takie jedno wydarzenie, bardzo trudne bolesne, także dla naszego miasta.
Gdy jechałem przed chwilą od strony Bydgoszczy, to znowu z przejęciem spoglądałem na ten wielki biały przewrócony krzyż postawiony na pamiątkę miejsca zatrzymania i początku męczeńskiej śmierci, męczeńskiej drogi błogosławionego dzisiaj księdza Jerzego Popiełuszki.
Tak, jadąc z Bydgoszczy przez Toruń do Warszawy, on wtedy jeszcze nie wiedział, że to będą ostatnie stacje jego krzyżowej drogi, że to będzie jego męczeńska droga przez Toruń do nieba. Tutaj na parkingu przed pobliskim wtedy hotelem Kosmos diabelska nienawiść, diabelscy słudzy zadawali mu kolejne ciosy. Próbowali usunąć go spośród żyjących. Tutaj w tę toruńską ziemię wsiąkała krew polskiego kapłana, kapelana Solidarności, męczennika za wolną Polskę i za wolność Kościoła w Polsce.
W Księdze Wyjścia Pan Bóg mówi takie znamienne słowa: „Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi”. Może więc posłał do Torunia Archanioła Michała wraz z jego sługami kapłanami już wiele lat wcześniej, aby Michał tutaj działał, aby strzegł także tego męczennika w czasie jego ostatniej drogi. Może właśnie tutaj, pod toruńskim niebem w tamtą noc 19 października 1984 roku miała miejsce walka Michała
i Jego aniołów ze smokiem, który zwie się diabeł i szatan, a o którym mówił nam dzisiaj św. Jan w fragmencie Apokalipsy. I chociaż wtedy wydawało się smokowi, że wygrał, bo rękoma swych bezbożnych sług zabił kapłana Jerzego, to przecież zwyciężył właśnie ów kapłan, gdyż wspierany mocą z wysoka z Michałem zawołał: „Któż jak Bóg!”. I chociaż życie stracił, to zdobył życie wieczne przed obliczem Baranka, w które nieustannie wpatrują się Aniołowie, Archaniołowie i wszyscy święci. Dostąpił poprzez męczeństwo łaski oglądania Aniołów Bożych, wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego, o której to łasce mówił sam Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii.
Może św. Michał i jego kapłani Michalici dotarli tutaj do Torunia, bo miasto ma anioła w herbie, ale nie zawsze o tym pamięta. Bo może za mało mieszkańcy byli i są po stronie prawdy, dobra, miłości życia. Za bardzo może ciągną ich ziemskie sprawy, kalkulacje, rozgrywki. Może mają serca twarde jak niektóre toruńskie pierniki. A może dotarli tutaj Michał i jego kapłani, aby duchowo przygotować grunt do wycofania z tego miasta wojsk sowieckich, które w opresyjnej formie ówczesnych dziejów tutaj stacjonowały w sporej liczbie.
Może być, że dotarli, aby w duchowy sposób jakoś przygotować powstanie tej nowej Toruńskiej Diecezji, tego Kościoła lokalnego, który jest częścią Kościoła Powszechnego, jak to wspominamy gdy w wyznaniu wiary mówimy, że wierzę w jeden Święty, Powszechny i Apostolski Kościół. Może zostali posłani, aby przygotować drogę polskiemu Papieżowi, który w 1999 roku stanął na tej ziemi i mówił między innymi takie wymowne słowa: „Społeczeństwa i narody potrzebują ludzi pokoju, prawdziwych siewców zgody i wzajemnego poszanowania, ludzi, którzy wypełniają swoje serca pokojem Chrystusowym i poniosą go innym, poniosą go do domów, urzędów i instytucji, do miejsc pracy i na cały świat.”
Historia i współczesność pokazują, że świat nie może dać pokoju, świat jest często bezradny, dlatego trzeba mu wskazywać Jezusa Chrystusa, który przez swoją śmierć na krzyżu zostawił ludziom swój pokój, zapewniając nam swą obecność przez wszystkie wieki. Jakże aktualne jest to papieskie, toruńskie przesłanie o pokoju także dzisiaj, dla naszej polskiej rzeczywistości i dla całego świata.
Może być, że świętego Michała i jego kapłanów posłała tutaj również Najświętsza Matka, chcąc także poprzez fatimskie, tradycyjne nabożeństwo przygotować, zapowiedzieć, że właśnie z tej ziemi, z Torunia popłynie w świat głos Jej rozgłośni radiowej, a potem także telewizyjny obraz.
Te wszystkie wspomniane okoliczności mają jakąś dozę prawdopodobieństwa, że Boża Opatrzność tak to poukładała. Jedno jest pewne – Pan Bóg zawsze ma jakiś sobie wiadomy plan gdy posyła Michała i jego wojsko w określoną ludzko-ziemską rzeczywistość. Potrzeba, abyśmy dzisiaj dziękując za te aspekty, które już nam udało się zauważyć, odkryć, zawierzyli Panu Bogu naszą przyszłość, przyszłość tej parafii, tego miasta i Polski całej, i powierzyli ją opiece świętego Michała, i wszystkich świętych Aniołów i Archaniołów.
Moi drodzy, mówią, że największym zwycięstwem szatana w naszych czasach jest to, że potrafił tak się on zakamuflować, tak schować, że ludzie przestają w niego wierzyć. Uważają go za bajkę, za legendę, takiego tam diabełka z różkami i widełkami, co jest dobre dla grzecznych dzieci, czy może lepiej dla niegrzecznych dzieci. I on dobrze wie jak działać, aby takie właśnie przekonanie zrodzić i w nas podtrzymywać. I dlatego właśnie stawia nam Kościół ponownie przed oczy świętego Michała, patrona Kościoła, abyśmy pamiętali, że diabeł jest, że kusi, działa, ale nade wszystko byśmy wobec tego wszystkiego zawołali „Któż jak Bóg!”. Abyśmy odnowili w sobie świadomość, że w każdej sytuacji możemy uciekać się do Boga, a On pośle nam na pomoc Aniołów Stróżów i Michała, dowódcę wojska niebieskiego.
Michael – któż jak Bóg, to imię może być też tłumaczone jako „ktoś podobny do Boga”. Tak, my należymy do rodziny Boga, mamy więc być do Niego podobni, a wzorem takiego upodobnienia stają się nam Aniołowie, którzy służą Mu i wielbią Go dniem i nocą, jak przypomniał nam prorok Daniel w pierwszym czytaniu. Różnica między Aniołem a diabłem jest właśnie ta, że Anioł służy, z radością oddaje cześć, diabeł natomiast wyje „nie będę służył” i w swoim egoistycznym zapatrzeniu w siebie, w swej nienawiści do Boga wciąga w tę diabelską grę tych, którzy jak on nie chcą służyć, nie chcą prawdy, nie chcą Boga, miłości, nadziei.
Ma się takie czasem wrażenie, że także w tej naszej polskiej rzeczywistości takie przejawy diabelstwa ostatnio się nasilają i wrzeszczą tym bełkotem pod pozorem kolorowej równości czy wolności.
Upodabniać się do Boga, wzrować sie na Jego aniołach, to znaczy prowadzić słuszną walkę z szatanem i jego sługami.
Adam Mickiewicz, nasz wieszcz narodowy napisał takie wymowne zdanie: „Ilekroć złą myśl w duszy – dobra przezwycięża, tylekroć Michał święty strąca z niebios węża”.
Nasze myśli, słowa, czyny to miejsce walki. Pamiętajmy o tym. Nie jesteśmy lepsi od innych. Jesteśmy jak inni, grzesznikami, ale walczymy. Przyznajemy się do naszej słabości, upadku, grzechu i powstajemy wierząc w Boże miłosierdzie. Idziemy dalej:
„Naprzód przebojem, młodzi rycerze, do walki z grzechem swej duszy” – tak kiedyś śpiewano. Nie wiem czy jeszcze się śpiewa, ale tak śpiewano: „Naprzód do walki z grzechem swej duszy”.
Podoba mi się powtarzać takie stwierdzenie, które znane jest w Polsce i bardzo wymowne: Jeśli postawisz Pana Boga na pierwszym miejscu, to wtedy wszystko będzie na miejscu.
„Któż jak Bóg!”. Jeśli On naprawdę będzie moim Panem, jeśli wciąż na nowo będę powstawał i Jemu ufał, to przykazania Boże nie będą dla mnie zbiorem zakazów
i nakazów. Jeśli Pan Bóg naprawdę się dla mnie liczy, jeśli naprawdę jestem Jego dzieckiem, to nie będę szukał innych bogów, nie będę kradł , nie będę kłamał, nie będę cudzołożył, zabijał, poniżał. Nie będę sługą szatana, jeśli jestem dzieckiem Boga.
To jest niezmiernie aktualne i ważne, aby postawić na nowo Pana Boga na pierwszym miejscu, w moim, w naszym życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i narodowym.
Za dwa tygodnie odbędą się wybory parlamentarne, demokratyczne wybory.
A demokracja to od greckiego demos kratos – lud decyduje, lud rządzi. Niektórzy myślą, że ten lud jest tak niemądry, że trzeba mu wciskać, wskazywać co robić, prowadzić za rękę.
Jeśli postawisz Pana Boga na pierwszym miejscu, to przecież nie będziesz wybierał tych co kłamią, co kradną, co sieją rozpustę, co poniżają, co obrażają , co rozwalają rodziny, co chcą zabijać dzieci i starców. I nie zwiodą cię żadne banery i puste obietnice, głupie obrażający spoty.
Nikt nie powinien nikomu mówić jak głosować. Ale ja jako biskup mówię i zawsze będę powtarzał tobie i sobie: postawmy Pana Boga na pierwszym miejscu, a potem wszystko będzie jasne. I to nie jest polityka, bo to jest Ewangelia Jezusa Chrystusa.
Maryja, Królowa Aniołów, nasza Pani Jasnogórska, choć ostatnio obrażana
i poniżana i nawet podeptana przez bluźnierców, niechaj nas prowadzi.
„Przybądź nam litościwa Pani ku pomocy, a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy”.
A Ty święty Michale, wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, Mocą Bożą strąć do piekła. Amen.