Jakże często w codziennych rozmowach, w utworach poetyckich a także w ludzkiej mentalności słowo miłość utożsamiane jest z sercem. I jest w tym chyba dużo racji, bo serce jest tą bardzo istotną częścią pozwalającą ciału ludzkiemu na istnienie. A czy człowiek może naprawdę istnieć, jeżeli nie będzie w nim miłości? Liczne przykłady, jakich na co dzień dostarcza nam życie, zdają się potwierdzać tę prawdę, że tylko człowiek naprawdę kochający
może do końca zrealizować siebie. Jako chrześcijanie zostaliśmy obdarzeni wielkim darem miłości samego Boga. Nasze życie powinno więc być odpowiedzią i akceptacją tego faktu przy ciągłym uświadamianiu sobie niemożliwości oddzielenia miłości Boga od miłości bliźniego.
Dlatego dzisiejsze rozważanie powinno nam pomóc do zastanawiania się nad tym, w jaki sposób u bł. ks. Markiewicza przejawiała się miłość do Boga i bliźniego, oraz, co z tej postawy może być pomocne dla nas. Na pewno zdajemy sobie sprawę z tego, że mówienie osobistych tak osobistych przeżyciach, jak miłość, wiara, modlitwa, nigdy nie zdoła dosięgnąć ich istoty i nawet grozi tym, że wypowiadane słowa mogą zburzyć to, co się rodziło i tkwi w głębi serca. To, co działo się w sercu ks. Markiewicza i to co dzieje się w sercu każdego z nas, jest wielką tajemnicą. My tylko możemy zauważyć zewnętrzne przejawy, które przecież zostały zrodzone właśnie z miłości.
Z pewnością dla Markiewicza droga do pełnego umiłowania Boga realizowała się w codziennej, okazywanej najbardziej potrzebującym miłości bliźniego. To ona pozwalała i pomagała mu być otwartym na wszelkie potrzeby drugiego człowieka. Nią powodowany podjął się organizowania w dotkniętym zarazą cholery Przemyślu pomocy żywnościowej. Znamy wszyscy ten opisywany przez biografów epizod, kiedy kilkuletnia dziewczynka wstydziła się podejść do kolejki po zupę. Markiewicz odkrył jej intencję i sam nalał i darował jej zupę. Chyba tylko człowiek, który żyje przykazaniem miłości Boga i bliźniego posiada taki charyzmat odgadywania nie tylko potrzeb, ale i różnego rodzajów lęków drugiej osoby. Trzeba nam prosić Boga, żeby i nam dał taką intuicję, abyśmy nawet nieświadomie nie tylko kogoś nie skrzywdzili, ale potrafili, tak jak Markiewicz, pomagać nawet wtedy, kiedy bliźni nie śmie nas o to prosić ustami. Niech ten przykład będzie również przypomnieniem, że czyny naprawdę wielkie spełniane są z głębi kochającego serca, które potrafi dostrzec potrzeby drobne, czasem wydawałoby się banalne dla nas, a tak bardzo ważne dla drugiego człowieka, ważne dla Boga. To miłość do dzieci, którymi się opiekował była dla niego busolą przy podejmowaniu tak ważnej decyzji, jaką było odłączenie się od salezjan i zamiar założenia własnego zgromadzenia zakonnego. Był mocno przekonany, że żadne racje i motywacje nie mogą go skłonić do rezygnacji z drogi, co do słuszności której był przekonany, a która dyktowana była miłością. Wiedział, że nie wolno mu odesłać z zakładu dzieci, które już przyjął i w sercach których wlał nadzieję na to, że miłość naprawdę istnieje. Dlatego był tak konsekwentny w swoich poczynaniach, bo wiedział, że w tych maleńkich dzieciach naprawdę obecny jest sam Chrystus, który od niego oczekuje tego, czego oczekiwał od swoich uczniów.
Również i dla nas samych sprawdzianem miłości Boga niech zawsze będzie realizowana w codziennych poczynaniach miłość bliźniego w taki sposób, jak tego oczekuje od nas sam Bóg. Miłość okazywana dzieciom sprawiła, że ks. Markiewicz był nie tylko wielkim społecznikiem, ale przede wszystkim kochającym ojcem. Musimy jednak pamiętać, że miłość, jaką przejawiał Ojciec Bronisław, nigdy nie posiadałaby swojej pełni, gdyby nie była zakorzeniona w sercu Jezusa, Boga-Człowieka, gdyby nie czerpała z Bożej miłości. Bo tylko Bóg potrafi skutecznie pokierować naszymi sercami i nadać pełną wartość naszej ludzkiej miłości. Ks Markiewicz zawsze był świadomy tego, że tylko Bóg potrafi prawdziwie zaspokoić serce człowieka i dlatego nie wolno nigdy zatrzymywać drugiego człowieka dla siebie, ale zawsze kierować go na Boga.
Prośmy więc Chrystusa, obecnego wśród nas w Eucharystii, która jest sakramentem miłości, o to abyśmy, kierując się przykładem ks. Markiewicza, spełniali własnym życiem przykazanie miłości Boga i bliźniego a także otwierali serca innych na prawdziwą miłość.